Przygotowanie
W warunkach domowych suszenie mięsa jest bardzo proste. Chude kawałki wołowiny lub wieprzowiny (np. szynkę) tniemy w poprzek włókien na paski grubości 3?6 mm, rozkładamy płasko na desce i posypujemy lekko z obu stron przyprawami. Można użyć "Delikatu", "Jarzynki" albo soli. Trzeba tylko uważać żeby nie przesadzić z przyprawami - przesolone mięso daje się zjeść, ale nie jest zbyt smaczne. Przyprawy wciskamy w mięso przy pomocy płaskiej strony noża lub po prostu dłonią, przy okazji rozgniatając mięso. Gotowe paski najlepiej nadziać na patyczki, np. od szaszłyków i powiesić w piekarniku. Suszenie powinno odbywać się przy uchylonych drzwiczkach w temperaturze ok.100 stopni. Po 30-90 minutach mięso jest już podsuszone z zewnątrz i można wyjąć je z piekarnika. Teraz powinniśmy rozłożyć je do całkowitego wysuszenia na kilka dni w ciepłym i przewiewnym miejscu (np. na kaloryferze). W warunkach polowych mięso możemy trochę podwędzić, bo jeśli zbyt długo pozostanie mokre, dobiorą się do niego muchy i osy.
Wysuszone mięso ma 1/3 pierwotnej wagi i można je przechowywać np. w papierze i ew. puszce metalowej. Drobne kawałki dorzucamy do potraw, a zagotowane z wodą dają smaczny bulion. Zupa pemmikanowo-sucharowa jest pożywna, chociaż nie nazwałbym jej przysmakiem. Z kolei paski mięsne znakomicie nadają się do pogryzania i żucia podczas wędrówek. W listopadzie 2004 ususzyłem trochę wieprzowiny - po piętnastu miesiącach wciąż nadaje się do spożycia, mimo że leży w koszyczku na szafce. Dzięki temu że mięso było suszone w cienkich paskach - do dzisiaj można je pogryźć.